Pomimo niekorzystnej aury postanowiłem wybrać się na dłuższą wyprawę w miejsce o którym wcześniej nie miałem pojęcia. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego nigdy wcześniej nie słyszałam o tych cudach starożytności ukrytych w pobliżu? Starszych od Stonehenge. Stawianych w czasach, gdy nie budowano jeszcze piramid w Egipcie. Kiedy lekkie oszołomienie ustąpiło miejsca dziecinnemu podnieceniu nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Zaopatrzony w termos gorącej kawy, kanapki, mapę i aparat ruszyłem w kierunku Krępcewa, by zobaczyć pierwszy z listy wielu grobowców megalitycznych z okresu kultury pucharów lejkowatych (młodsza epoka kamienia 3000-2200 lat p.n.e.). Owe monumentalne budowle o obstawie kamiennej zwane „łożami olbrzymów” lub „żelkami” wznoszone były przez ludność zamieszkującą te tereny 500 tysięcy lat temu, nazwaną przez badaczy ‘ludem kultury pucharów lejkowatych‘ - od wytwarzanych przez nią naczyń glinianych o charakterystycznym, wydłużonym kształcie. Ludzie epoki neolitu wierzyli, że odporne na upływ czasu kamienne mogiły będą najlepszym schronieniem dla dusz ich przodków. Grobowce miały najczęściej kształt silnie wydłużonego trapezu lub trójkąta i długość nierzadko 100 m. Wypełnione nasypem kamiennym lub ziemnym tworzyły wspaniały kurhan o wysokości kilku metrów. Na grobowiec usytuowany niedaleko Krępcewa zużyto ok. dwustu ton kamieni i sześciuset ton gliny. Posiadał on pierwotnie długość
Przed Krępcewem od strony
Stargardu przy skrzyżowaniu z drogą na Strzebielewo stoi unikatowa Stella
dziękczynna (postawiona przez podróżnika Leopolda von Wedel, pana tych ziem
jako podziękowanie za szczęśliwy powrót z wędrówki do Ziemi Świętej)
Zaraz za wioską skręciłem w
pierwszą po prawej stronie drogę wyłożoną betonowymi płytami, następnie spacerem między zagonami
zmierzałem w obranym przez siebie kierunku. Zimne powietrze i wiatr zacinało w
twarz wgryzając się w nos i policzki.
Upojony nowymi zapachami pies biegał radośnie zaglądając w każdą napotkaną
norkę. Mniej więcej w połowie drogi w niewielkim lasku natrafiłem prawdopodobnie
na pozostałość podobnego grobowca. Niestety postała po nim jedynie część kilkunastometrowej
obstawy z dużych głazów narzutowych. Obszedłem ją ze smutkiem w sercu i męczącą
myślą, że zapewne większość kamieni została wykorzystana do budowy wiejskich
kościółków, kapliczek czy stodół. Pogarszająca się pogoda sprawiała, że
obawiałem się, iż będę musiał zawrócić. Postanowiłem jednak iść dalej.
Opuściwszy lasek znów znalazłem się między polami spowitymi mgłą i ciszą przerwaną chwilami kruczym krakaniem. W oddali wyrastała z niw porośnięta drzewami wysepka. Nad którą górowało posiniałe zbliżającymi się opadami niebo. To właśnie tam miałem przyjemność usiąść, dotknąć kamieni, które w znoju układały ręce naszych dalekich przodków. Nim opuściłem to miejsce zaczął sypać śnieg.
Wiosną wybieram się zobaczyć
kolejne, większe megality znajdujące się w okolicach Pomietowa i Dolic. Następnie z wypraw zdam relację, a
chętnych serdecznie zapraszam na wspólną wyprawę. Kontakt przez e- maila.
.
.