Pożegnała Cię pełnia i zaćmienie księżyca,
spadające gwiazdy i Mars. Pożegnało
ukochane roztocze. Uświerknęłaś w porannych promieniach słońca, czy można
pięknej ? Niezwykła i cudna jak mgławica. Silna i porywista niczym sztorm.
Delikatna jak poranna rosa osiadła na leśnych dzwonkach, jak szept tańczący w
koronach drzew. Dziękuję Ci Koro za każde wyśpiewane słowo, za melodie które
otulały zbolałą duszę w smutny czas i cieszyły w lepsze dni. Dziękuję, że
byłaś, jesteś i będziesz zapisana w dźwiękach.
sobota, 28 lipca 2018
czwartek, 20 lipca 2017
Dwudziesty lipca
Dusząca niemoc, bezdenna rozpacz i gniew silniejszy od
gromowładnej burzy, która przetacza się nade mną - wypełniają dziś każdą komórkę
mojego człowieka.
.
środa, 2 listopada 2016
Był sobie król...
Babunia często śpiewała mi tę kołysankę. Wciąż dźwięczy w uszach jej cudowny, ciepły głos.
Tęskno za nią...
Tęskno za tamtym magicznym czasem... zwłaszcza w ten podły, listopadowy czas.
.
niedziela, 24 lipca 2016
Po czterdziestce...
Po czterdziestce nie muszę nic.
Po czterdziestce mogę wszystko.
Wszystko też się zmieniło.
.
piątek, 1 kwietnia 2016
Urodziny...
W czterdziestkę wkroczyłem
spokojnie, choć przyznam, że zaskoczyła mnie bardzo. Nie spodziewałem się, że
to tak szybko , że już… już teraz. Wszyscy dookoła na kilka dni przed latali
podnieceni, tak jakby to oni mieli
obchodzić okrągłe urodziny. Głaskali po głowie, szeptali do ucha, bym się nie
przejmował… że kryzys wielu średniego odejdzie tak jak przyszedł, niezapowiedziany. Planowali, knuli, szykowali,
a wszystko to i tak diabli wzięli.
Pozostał tort.
.
środa, 2 marca 2016
Megalit z okolic Krępcewa
Pomimo niekorzystnej aury postanowiłem wybrać się na dłuższą wyprawę w miejsce o którym wcześniej nie miałem pojęcia. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego nigdy wcześniej nie słyszałam o tych cudach starożytności ukrytych w pobliżu? Starszych od Stonehenge. Stawianych w czasach, gdy nie budowano jeszcze piramid w Egipcie. Kiedy lekkie oszołomienie ustąpiło miejsca dziecinnemu podnieceniu nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Zaopatrzony w termos gorącej kawy, kanapki, mapę i aparat ruszyłem w kierunku Krępcewa, by zobaczyć pierwszy z listy wielu grobowców megalitycznych z okresu kultury pucharów lejkowatych (młodsza epoka kamienia 3000-2200 lat p.n.e.). Owe monumentalne budowle o obstawie kamiennej zwane „łożami olbrzymów” lub „żelkami” wznoszone były przez ludność zamieszkującą te tereny 500 tysięcy lat temu, nazwaną przez badaczy ‘ludem kultury pucharów lejkowatych‘ - od wytwarzanych przez nią naczyń glinianych o charakterystycznym, wydłużonym kształcie. Ludzie epoki neolitu wierzyli, że odporne na upływ czasu kamienne mogiły będą najlepszym schronieniem dla dusz ich przodków. Grobowce miały najczęściej kształt silnie wydłużonego trapezu lub trójkąta i długość nierzadko 100 m. Wypełnione nasypem kamiennym lub ziemnym tworzyły wspaniały kurhan o wysokości kilku metrów. Na grobowiec usytuowany niedaleko Krępcewa zużyto ok. dwustu ton kamieni i sześciuset ton gliny. Posiadał on pierwotnie długość
Przed Krępcewem od strony
Stargardu przy skrzyżowaniu z drogą na Strzebielewo stoi unikatowa Stella
dziękczynna (postawiona przez podróżnika Leopolda von Wedel, pana tych ziem
jako podziękowanie za szczęśliwy powrót z wędrówki do Ziemi Świętej)
Zaraz za wioską skręciłem w
pierwszą po prawej stronie drogę wyłożoną betonowymi płytami, następnie spacerem między zagonami
zmierzałem w obranym przez siebie kierunku. Zimne powietrze i wiatr zacinało w
twarz wgryzając się w nos i policzki.
Upojony nowymi zapachami pies biegał radośnie zaglądając w każdą napotkaną
norkę. Mniej więcej w połowie drogi w niewielkim lasku natrafiłem prawdopodobnie
na pozostałość podobnego grobowca. Niestety postała po nim jedynie część kilkunastometrowej
obstawy z dużych głazów narzutowych. Obszedłem ją ze smutkiem w sercu i męczącą
myślą, że zapewne większość kamieni została wykorzystana do budowy wiejskich
kościółków, kapliczek czy stodół. Pogarszająca się pogoda sprawiała, że
obawiałem się, iż będę musiał zawrócić. Postanowiłem jednak iść dalej.
Opuściwszy lasek znów znalazłem się między polami spowitymi mgłą i ciszą przerwaną chwilami kruczym krakaniem. W oddali wyrastała z niw porośnięta drzewami wysepka. Nad którą górowało posiniałe zbliżającymi się opadami niebo. To właśnie tam miałem przyjemność usiąść, dotknąć kamieni, które w znoju układały ręce naszych dalekich przodków. Nim opuściłem to miejsce zaczął sypać śnieg.
Wiosną wybieram się zobaczyć
kolejne, większe megality znajdujące się w okolicach Pomietowa i Dolic. Następnie z wypraw zdam relację, a
chętnych serdecznie zapraszam na wspólną wyprawę. Kontakt przez e- maila.
.
.
Subskrybuj:
Posty (Atom)