Słońca promienie przedzierają się przez witraż zawieszony w oknie pracowni zalewając ściany kolorami. Na stoliku stygnie kawa, przede mną sztaluga…płótno. U nóg zwinięty w kłębek pies, grzeje me stopy. Powietrze drży dźwiękiem wydobywającym się z kolumn wieży. Jest pięknie. W głowie burza, serce rwie. Podnoszę pędzel…ręka drży…boję się…
Ostatni raz dotknąłem farbą płótno niemalże 16 lat temu. Od roku bezustannie męczy mnie potrzeba wyrzucenie z siebie kolorów, które niegdyś utraciłem. Gdybym mógł cofnąć się …nie pozwoliłbym sobie temu sprzed lat, zabrać radości tworzenia…wyrażania się. Ale cóż, stało się. Od dziecka kochałem rysować. Dzięki wspaniałym rodzicom mogłem bez problemu rozwijać swoją pasję. Pierwszym płótnem była pościel …ściany i meble. Pomimo pedantyzmu ojciec przymrużał oko, a mama chowała wszystkie te „mazaje” w kartony pamięci. Burza wieku dojrzewania była czasem wspaniałości artystycznej, emocje kipiały we mnie znajdując ujście w malowaniu, pisaniu i fotografii. Pierwsza miłość…trzy najpiękniejsze lata życia. Trzy lata …i koniec…wraz z pękniętym sercem odeszły kolory…uciekły słowa…skończył się ten artysta we mnie. Zaniechałem jakiejkolwiek edukacji w tym kierunku. Większość prac została zniszczona, wiersze spalone. Porzuciłem wszystko i oddałem się całkowicie pracy, jedynie raz na jakiś czas aparatem pstrykałem. Niespełna dwa lata temu…gnany potrzebą, z przestrachem chwyciłem Żelopis i sztywną ręką wykonałem pierwszy rysunek…tak amatorsko. Ta radość, to niewypowiedziane szczęście powróciło wraz z pierwszą kreską…kropki postawieniem …ale uchodzi ze mnie tylko czerń i biel. Może jutro…pojutrze …za tydzień zatańczę na płótnie pędzla kolorami.
I wrzucam dwa z pierwszych rysunków, tych po długiej przerwie :)
" Ptaszydlaki ...ze snu"
"Axis mundi"
.
bardzo lubię te Twoje kropkowanie, cierpliwe kreskowanie...
OdpowiedzUsuńTyle we mnie zawiści, gdy uświadamiam sobie, że jestem 'rysunkowym' kalectwem do imentu.
OdpowiedzUsuńZ podłogi wzdycham. Nie spodziewaj się po mnie żadnej krytyki, nawet najmniejszej, a zwłaszcza konstruktywnej, albowiem bałwochwalczo wielbię takie talenty... :))
Ptaszydlaki są fenomenalne.
OdpowiedzUsuńGdy tak to czytam, przypomniało mi się, dlaczego ja porzuciłam świat dźwięków i słów, porzuciłam zdjęcia... Zniszczyłam większość fotografii, klisz, z nagrań zostało tylko jedno (pierwsze, a to chyba wyłącznie przez sentyment)... Świat słów wrócił, ale świat dźwięków pozostanie chyba już na zawsze światem, któremu się przyglądam, uważnie nasłuchuję, ale stoję z boku, nie wchodząc do środka.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje czarno-białe rysunki, zresztą mówiłam już, że się napatrzeć nie mogę, jakby miały jakiś magnes ;)
Rysuj, działaj, a świat kolorów pewnego dnia sam przyjdzie do Ciebie :)
Wiesz, że trzymam kciuki:D
OdpowiedzUsuńWiesz, że nic na siłę...
Wiesz, że może to jutro...
Skoro już wrze powoli pierwszymi bąbelkami to może i zakipi kolorem, wystrzeli tęczą i będziesz musiał zamawiać farby na kilogramy:D
"Co było, to było,
minęło jak miłość,
prześniło, przelśniło -
wyśniło się do dna..."
A. Osiecka
Ja też miałem długą przerwę w swoim rysowaniu ...... i czasem coś zaczynam w kolorach robić, ale dość szybko przerabiam na czarno-białe .... widać to jeszcze nie czas na kolor ........
OdpowiedzUsuńNa wszystko w życiu musi być odpowiedni czas. Ważne, by tego czasu najpierw nie przegapić, a potem nie zmarnować.
OdpowiedzUsuńP.S. Twoją fanką zostałam, przez przypadek. Podglądam, kibicuję, pozdrawiam. Tak po prostu, bezinteresownie i bez podtekstów.
Każdego dnia kiedy siadam przed kartką papieru czuję strach ale silniejszy od niego jest niepokój twórczy który nie pozwala przestać malować.
OdpowiedzUsuńDla mnie osobiście w malarstwie kolor jest najważniejszy,może czasem zbyt intensywny zbyt krzykliwy ale krzyczy aby zagłuszyć szarość życia!
Na pewno słyszałeś o chromoterapii czyli leczeniu kolorami.
Kolory pobudzają i uspokajają, przywracają równowagę i harmonię w organizmie człowieka. Każdy kolor oddziałując na psychikę może wywołać silniejsze lub słabsze reakcje fizyczne, przyczynić się do złagodzenia objawów lub usunięcia dolegliwości.
Sydonia ma rację jeszcze chwila a spłynie na Ciebie cała tęcza,czego Ci gorąco życzę:)
wierzę, a nawet wiem, ze tak będzie:D
OdpowiedzUsuńDominiko …pięknie dziękuję:*…miło czytać te słowa:))
OdpowiedzUsuńakemi … zawiść?...bardzo negatywne uczucie :)…ale wyznam Ci w sekrecie, że dobrze ją znam. Budzi się we mnie za każdym razem, gdy czytam Twoje posty…fantazjuję wówczas o najgorszym wirusie , który atakuje Twój komputer, ba, atakuje serwer uszkadzając doszczętnie i bezpowrotnie twojego bloga ;P… no jak można?...raz jeszcze pytam – jak ?pisać z taką łatwością, polotem, kwiecistością wręcz…puentując trafnie każdą wypowiedź. No i do tego jeszcze ten literacki humor. No krew człowieka zalewa, jedyna złośliwość na jaką mogę sobie pozwolić to brak komentarza pod Twoimi postami ;P No cóż, jestem już dużym chłopcem i pogodziłem się z tym…więc od serca, po przyjacielsku życzę i Tobie wewnętrznego spokoju i dalszego czarowanie mnie słowem :)
OdpowiedzUsuńhds …a dziękuję…dziękuję:)
OdpowiedzUsuńCzekoladko …co tu dużo pisać…oboje swoje wiemy:) …bardzo dziękuję :*
OdpowiedzUsuńSydoniu …wiem…wiem i dziękuję:)…dziękuję również za kolejną do kolekcji sztalugę, farby i pędzle, którymi podsycasz nieznośną myśl, że trzeba w końcu się ruszyć…ale co ja Ci będę wypisywał…Ty dobrze wiesz :)
OdpowiedzUsuńJacku …no u mnie chyba też nie, poczekamy zobaczymy :)…pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgocha …to prawda, wszystko ma swój czas:) i ja postaram się tego mojego nie przegapić i wykorzystać najlepiej jak mogę. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa:)…pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńjaskółeczko …bardzo lubię Twoje prace…zresztą wiesz:). A z kolorami…ech, mam ich całą głowę i piersi pełne…tylko utkwiły…zastały się…ale wierzę, że to minie i boję się, że kiedy to nastąpi oszaleje :P
OdpowiedzUsuńla bruja loca … Dzięki za tą wiarę :DDD …Ściskam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe i ładne prace...!
OdpowiedzUsuńOd Twojego komplementu zakręciło mi się w głowie, zawiesił mi się komp, dzięki czemu przeczytałam go niezliczoną ilość razy - w sam raz by umieć go już na pamięć i cytować na uroczystych przyjęciach, wiecach i w zaludnionych poczekalniach.;))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za te łechtające mnie w skroń i podbródek słowa. Uskrzydliłeś mnie, choć generalnie bliżej mi do piekła niż do nieba... :)
Swojej złośliwości w postaci braku komentarzy u mnie pozbądź się natychmiast!
To rozkaz. ;DDD
Dabroart ... Miło mi Cię gościć :)...dziękuję pięknie:)...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńakemi ...rozkaz przyjęty :D...pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńNordBerd ja dodam jeszcze od siebie- wiesz, ze zajmuję się grafiką, prawda. Bo..tak wyszlo i juz zostało. A nawet nie wiesz jak ja kocham kolory! a babram się w czerni, ot taki paradoks.
OdpowiedzUsuńKocham kolory, odcienie, tonacje,zestawienia barwne, i kocham na takie prace patrzeć, ale sama swoje tworze w mono. No tak juz mam. I ja muszę uwolnić w sobie swojego kolorowego ptaka- znalezc jakis katalizator- hmmm.. bardzo osobiste wyznanie Ci tu poczyniłam. Sciskam
zabrzmi nieładnie ale nieprzepadałam za Twoimi dotychczasowymi pracami - może dlatego że uciekam od czarnobiałych smutnych obrazów... ale te ptaki malowane, wiatr pędzący chmury po niebie, piórka wiatrem wygięte - piękna bajka, spokojna mimo wiatru - nie ma w tym smutku mimo czerni, jest spokój - spokój jaki lubię... a zapis emocjonalny - bliski mi - też robię porządki z przeszłością - palę, rwę, wyrzucam, pamiątki rozdaję znajomym - ale nie z bólu czy z żalui to robię ale po to by móc bez obciążeń zacząć jeszcze raz, by zdrowo otworzyć się na to co ma dla mnie przyszłość... to chyba z feng schui - trzeba zrobić porządek ze starą energią (np. wyrzucić stare szmaty), żeby zrobić miejsce na nową
OdpowiedzUsuńDominiko ...uwielbiam Twoje grafiki:). No widzisz, ja też kocham kolory...i także babram się w czerni...ale lubię ten kolor...naprawdę, może dlatego, że jestem stworzeniem nocnym :)...może też i przez samotność i ten ciągły smutek, który przysłania mi oczy i oplata duszę...Wierzę, że uwolnisz swego rajskiego ptaka i oczarujesz świat kolorami...ale, nie zapominaj o czerni, którą tak bardzo lubię w Twoim wykonaniu...Cieszę się z Twojego osobistego wyznania, bo pozwala mi lepiej poznać Ciebie:))i dostrzec jak wiele tracę, uciekając od ludzi, chowając się w swojej norze, dopuszczając tylko nielicznych...Pozdrawiam cieplutko:*
OdpowiedzUsuńabrah …bardzo Ci dziękuję za szczere słowa:)…wierz mi, ja również nie przepadam za swoimi rysunkami, ba wręcz ich nie znoszę…oprócz jednego…bliskiego mi bardzo. Wiesz, pisząc o tej utracie … zniszczeniu i schowaniu się w sobie…pojąłem smutną prawdę, o tym jak jeden człowiek potrafi wpłynąć na życie drugiego. Zatruć je, zabrać radość i wyrwać serce…pozostawić po sobie smutny, bolesny ślad na dalsze lata…a najgorsze jest to, że robią tak Ci, których kochamy, przed którymi otwieramy się, nie pozostawiając ani odrobiny dla siebie…bezwarunkowo i ślepo w nich wierzymy…i czasami okazują się potworami ukrytymi pod warstwą kłamanych uczuć i nieszczerych czułości … (dzięki Bogu, tylko czasami)…mi się tak trafiło…no cóż…taka karma. Ale staram się odrzucić wszystkie złe wspomnienia, wyrwać z piersi bolesne kolce , nabrać wiary w siebie i zacząć żyć…oddychać pełnią. Znów rozkwitnąć. I pozwolić sobie kochać i być kochanym :)…Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńmogłabym godzinami patrzeć w te Twoje dzieła, tylko ,kto będzie za mnie koraliki nawlekał :-)
OdpowiedzUsuń" nie przepadam za swoimi rysunkami, ba wręcz ich nie znoszę" - hej chłopaku ale po co ta dla siebie samego ostrość, czy świat wokół nie jest wystarczjąco szorstki - powinniśmy być łagodniejsi i cieplejsi dla samycjh siebie... jesteś facetem o pięknej, wyjątkowej wrażliwości - to wielka rzecz móc wnikliwej niż inni postrzegać piękno świata - prawda?
OdpowiedzUsuńMAGARO-art ...Dziękuję pięknie:)...będę musiał zmniejszyć częstotliwość wrzucania prac, byś mogła spokojnie koralikować;)))...Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńabrah ...nie wiem co powiedzieć...nie wiem czy ta moja wrażliwość jest wyjątkowa...każdy człowiek jest wyjątkowy z całym swoim wachlarzem zalet i wad...spostrzeżeń i odczuć :).Świat nie jest szorstki...jest piękny...to tylko my ludzie bywamy dla siebie niemili... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam – widocznie źle zrozumiałam. A może to tylko słowa jak zwykle są nieprecyzyjne i wprowadzają niezrozumienie – bo pisząc wyjątkowa wrażliwość – nie miałam na myśli – niepowtarzalna, indywidualna… bo to że każdy człowiek, ba każda istota inaczej widzi, myśli i czuje – jest dla każdego oczywiste…
OdpowiedzUsuńPisząc wyjątkowa wrażliwość miałam na myśli te rodzaje wrażliwości, które do mnie docierają bardziej niż inne… i nie chodzi tu o to że oceniam jakąś wrażliwość jako lepszą a inną jako gorszą…Są takie wrażliwości których nie potrafię dostrzec (bo jak każdy mam ograniczenia), są takie wrażliwości których nie rozumiem, więc się nie zagłębiam, są też takie wrażliwości które mnie zachwycają, poruszają, które odkrywam z dziecięcym zadziwieniem i za których odkrycie dziękuję Bogu, naturze – czy jak tam sobie chcecie to nazywać.
A wracając do szorstkości świata – to czy naszego świata nie współtworzą i ludzie?
Pozdrówka i sorki jeśli znów strzelę jakimś słowem jak kulą w płot
abrah ... i tu się z Tobą w zupełności zgadzam, pięknie napisałaś, opowiedziałaś o wrażliwości:DDD słowa wirtualne bywają różnie interpretowane, niosąc ze sobą mnogość znaczeń:DDD jak już pisałem nie przepadam za tą zubożałą formą kontaktu:DDDDD Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń