poniedziałek, 13 października 2014

Ani mi tu, ani mi tam...




      W ciągu tych kilku miesięcy mojego ‘niebycia‘ tu  niewiele się wydarzyło. Minęły cztery lata od pierwszego wpisu na blogu, siedem odkąd przestałem palić. Chudłem i tyłem na przemian. Upijałem się, obżerałem i wymiotowałem, czasem uprawiałem seks. Śmiałem się, wściekałem i płakałem. Słuchałem dużo muzyki. Zaglądałem w miejsca, w które zachodzić nie warto. Odkładałem spotkania ze znajomymi na inny czas, nie odpisywałem na sms-y i maile. Walczyłem z mnóstwem nieprzespanych nocy, to znów przesypiałem wiele dni. Zadręczałem się głupotą i nietolerancją ludzi. Zamknięty w czterech ścianach pokoju marnowałem cenne sekundy życia na smucenie się i bezsensowne zastanawianie co będzie dalej…
Chociaż wiem, że dalej…dalej będzie tak samo.

.

niedziela, 12 stycznia 2014

Pogoda nie sprzyja...



      Pierwsze światło brudnego poranka wsiąka w półprzytomne źrenice jak ostatnie łzy w zmiętego jaśka. Powoli wygrzebuję się spod wzburzonej niespokojnymi snami pościeli. Opuszkami palców wygładzam zagniotki na twarzy. Przeczesując grzebieniem dłoni zmierzwione włosy cicho proszę swojego człowieka by coś zjadł, zaparzył kawę i nie odkładał golenia na kolejne dni. Niestety kawa nie smakuje jak Whisky z lodem, a kilkudniowy chleb przykleja się do podniebienia niczym przeżuta guma do podeszwy buta.  Nastroszone chłodem podwórkowe  koty zerkają w okno. Ich wydłużone cienie kładą się na ścianie przybierając kształty rogatych demonów. Kocury spozierają bursztynowymi ślepiami raz na  mnie, raz w talerz. Wyciągają szyję i przechylają trójkątne łby, jakby chciały sczytać tajemnice wypisane błękitnymi zawijasami na brzegach porcelany. Krajobraz za szklaną płytą nie sprzyja… wietrzysko szarpie miotłami drzew, rwie na strzępy czupryny traw ciągnąc nad kretowiskami smętną nutę. Zlewam się z tym pejzażem,  wtapiam się w niego, z beznadziejną tęsknotą w piersiach i żalem nad utraconym czasem, co się nie cofnie,  nie wróci. Otulony czarną melancholią wsłuchuję się w melodię, co gra pod kroplami. Próbuję wyłowić z niej jakiś ciepły dźwięk, który przywróci mnie do życia,  tak jak czyni to jedna nieba łza opadając na różę Jerycha.

.