sobota, 16 stycznia 2016

_



Babunia odeszła cichutko.
Uleciała z trzecim głębokim oddechem.


Gdy zgrały skrzypce zadrżało mi serce i nie potrafiłem powstrzymać łez. Wyjeżdżająca powoli spod posadzki trumna jak zamknięta na klucz szkatuła skryła utracony bezpowrotnie skarb. Chciałbym raz jeszcze jak dziecko zajrzeć przez dziurkę , zobaczyć co ukryte… ale nic tam, ani tu… tylko chłód kaplicy  i wszędobylska Śmierć. W ściętych, bladych,  białych różach,  w każdym wdechu i wydechu, spadającym za wejściową bramą płatku śniegu… i martwość w bezdusznych kamiennych Matkach Boskich  i Chrystusach.


Buniu, nie umiem powiedzieć żegnaj.
Łatwiej  wyszeptać „do zobaczenia”.



.