wtorek, 22 listopada 2011

Niespodziewajka...


Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu otrzymałem wczoraj od Neilii wyróżnienie, za cytuję:
"Nordbert - za ... no właśnie tu mam problem... za cudne słowem malowane przestrzenie... za szarpanie duszy...za nietuzinkowość... za bycie sobą".
Pięknie dziękuję :) było mi niezmiernie miło przeczytać te ciepłe słowa i zapoznawszy się z zasadami, postanowiłem je złamać, jak to ja :)... Nie będę nikogo wyróżniać, bo wszyscy, których poczytuję są wyjątkowi i zasługują na miłe słowo. Za to z czystego serca, każdemu z Was kochani przesyłam :-*




A tak poza tematem przez kilka ostatnich dni panowała u mnie taka aura (kocham!)
Zdjęcia dedykuję Neilii:) 










sobota, 19 listopada 2011

W starej szafie - Kielich...



      Pokryty patyną, mszalny kielich spoczywający spokojnie pod grubą, lepką i ciężką pajęczyną, na strychu jednego ze starych klasztorów, postanowił opuścić dotychczasowe włości i zmienić właściciela. Los chciał, że wybrał właśnie mnie: wpadając w ręce szalonemu podróżnikowi, który nie wiedzieć czemu natychmiast pomyślał, że ten kielich i ja to idealny duet. Radość była wielka, bo jak wiadomo uwielbiam przedmioty z duszą. Po energetycznym oczyszczeniu i księżycowej kąpieli służy mi od wielu, wielu lat do spożywania wina przy szczególnych okazjach.










niedziela, 13 listopada 2011

Budzący emocje - Bubug

     
       Dziś w "Budzących emocje"  mam zaszczyt przedstawić niezwykłe, przepełnione magią i spowite aurą tajemniczości  prace wybitnie utalentowanej koleżanki po żelowym fachu. Zapraszam na ucztowanie w imieniu swoim i Bubug. 



Ogrodniarka
© bubug



Nocą
© bubug



Portret rodzinny
© bubug



Kółko, krzyżyk
© bubug



Julia i smok
© bubug



Przymiarka
© bubug

Więcej prac Bubug można zobaczyć TU 



Inni z cyklu














wtorek, 8 listopada 2011

Ujarzmić demony…

     

      Dobro nie wyleczy zła które przychodzi od ludzi i przenika w głąb duszy. Nie zmyje chłodu ciepło dłoni ni miłość nie ogrzeje …nie wypali na popiół powrastanych w serce cierni. Z demonami przeszłości trzeba walczyć samemu, choć walka ta niekiedy na podobieństwo zmagań Don Kichota z wiatrakami. W tym szaleństwie człowiek wydziera kawałek po kawałku swoje „ja” brocząc smutkiem. Pieni goryczą z ust przygarbiony bólem. Zrywa bandaże, zdziera strupy, by wysączyła się trucizna. Mi po wielu, wielu latach udało się zagrzebać cienie przeszłości, choć przyznam, że raz na jakiś czas opuszczają swoje mogiły ukryte w mrokach zapomnienia, by pohulać po duszy i głowie uderzając w wisielczy ton. Chciałbym napisać, że życie zmieniło mnie, ale to nie ono, ani świat, tylko ludzie, a co gorsza najbliżsi, Ci umiłowani. Kiedy pęka przepełnione miłością serce,duszę rozrywa ból nie fizyczny, a nad głową wiruje czarna rozpaczy otchłań. Kiedy człowiek który był światem Twym i bogiem, z którym dzieliłeś życie, długie lata i powierzałeś w zaufaniu wszystko co masz najcenniejsze - czyli siebie, okazał się wilkiem w owczej skórze, bezduszną kreaturą spijającą nektar z kwiatu twych uczuć. Zapadasz się w dół mogilny ciałem, co trumną jest dla serca, a szaleństwo doń gwoździami. Niektórzy z nas jak łazarz przywróceni do życia szukają na nowo sensu , miłości i domu w drugim człowieku, choć z przestrachem i niepewności gestem. Nieufni jak zaszczute zwierze.


niedziela, 6 listopada 2011

Zasupłani...


      Uderzamy w siebie jak spienione fale. Gwałtownie, eksplodując gejzerem. Opadając stygniemy powoli zapieniając ziemię solą żył. Zraszamy parasole pajęczyn kroplami potu i łez. Jak nacięte sosny broczymy żywicą nasienia. Przywarci do siebie lepkością warg i głodem ciał. Zasupłani. Krzykiem narodzin wplatamy się w ptasi śpiew. Jękiem konania wzbijamy jak gołębi puch lekkim słowa powiewem. Tkanki rozkładem przesiąkamy w glebę, by wystrzelić na wiosnę bielą rumianku, czerwieni makiem czy żółcią podbiału. Wdychamy i wydychamy niebo karmiąc się cukrową watą obłoków. Wypełniamy błękitny glob obracający się w nieczułej próżni. Jesteśmy częścią duszy tej planety. Wpisani na zawsze w wiatr, szalejące burze, ulewy, piasek pustyni i pędzący korowód pokoleń. 


czwartek, 3 listopada 2011

Noc Nawi...


      Nim położę się spać okadzę sypialnię białą szałwią. Zostawię w korytarzu miskę z wodą, szare mydło i czysty ręcznik, by nieczyste dusze mogły się obmyć. Na stole w glinianej miseczce miód i odrobinę słodkości, by zapewnić sobie ich przychylność ,a w samym oknie zapaloną świecę, aby te zbłąkane łatwo trafiały do domu, a tym nieprzyjaznym uniemożliwić wejście. Wiem, że dzisiejszej nocy spotkam się z najbliższymi, którzy odwiedzą mnie przybywając ścieżką snów.