niedziela, 29 stycznia 2012

Mdli mnie...




      A może ktoś z Was zechce pogłaskać mnie po główce za to, że zaspokoiłem dziś wróbli głód kruszynami chleba, że oddałem ulubiony kefir z owocami leśnymi i słodką bułkę bezdomnemu mieszkającemu w lasku, obok supermarketu w którym często robię zakupy. Może wynagrodzicie dobrym słowem trzymanie dłoni konającego, obcego człowieka albo oddanie w mroźną, styczniową noc własnej bielizny i butów radzieckiemu uchodźcy, który straszył bielą pośladków spomiędzy poszarpanych dżinsów. Może dostanę medal za ocalenie tonącego, za pieszczoty, pocałunki darowane w przypływie miłosierdzia. Za te wiaderka pełne żab, które wyciągałem z osuszonego, głębokiego basenu, by nie pozwolić im zginąć w palącym słońcu, za uratowane pisklaki, kotki, pieski i pszczoły. Za każde ustąpienie miejsca, przeprowadzenie przez ulicę i wnoszenie zakupów na piętro starszym osobom. Za nieprzespane, przepłakane noce nad maltretowaną ciotką i nad bezsensowną śmiercią z którą miałem na co dzień do czynienia w pracy. Może wróci z nawiązką zrozumienie, każde dobre słowo, poświęcenie, gest, miłość. Tylko czy to jest takie ważne. Każdy z nas czyni dobro, tylko większość nie obnosi… nie masturbuje się tym. Czytając pewnego blooga szarpią mną nieznośne mdłości od słodyczy, wszechogarniającej dobroci, szczęścia, radości i miłości. Za każdym razem choruję jakbym połknął wielkiego, różowego, ciężkiego od kremu i lukru torta i aż boli mnie głowa od tego pląsającego tupotu bosych stóp.

Przepraszam kochani, ale każdemu z nas ulewa się czasem odrobina żółci;D





.

wtorek, 24 stycznia 2012

W starej szafie - KdN

     

      Jakież to niezwykłe uczucie trzymać w dłoniach 111 lat odbitych na pożółkłych kartkach…kartach pamiętających jeszcze dotyk rąk i przywartych do brzegu ust tych kilku pokoleń kobiet. Stronicach nasiąkniętych potem, łzami i cichymi modlitwami. Gładząc zniszczoną, twardą okładkę starej książki wpisuję się tym dotykiem w przemijanie… 












Książeczka ta jest jednym z najcenniejszych dla mnie skarbów "Starej Szafy" wymiary 12 X 18cm.


poniedziałek, 23 stycznia 2012

Nie dla ACTA czyli manifest osobisty (póki mogę)

.



Jeśli 26 stycznia ACTA zostaną podpisane... Ze smutkiem, ale zdecydowanie zaprzestanę prowadzenie bloga, co wydaje się posunięciem oczywistym, zważywszy, że powoli zanikać będzie wolność słowa, a każdy nasz ruch będzie inwigilowany. Zaprzestanę korzystania z poczty i wszelkich komunikatorów. Usunę konta we wszystkich art-portalach. Jednym słowem zniknę z cyberprzestrzeni. Jestem silny - dam radę!...tak myślę, a może wyjdzie mi to na zdrowie:)


Na koniec, by rozluźnić nieco napiętą atmosferę przesłanie "Królowej Internetu"  



Nie dla Acta!
Co możesz zrobić?
Podpisz petycję
http://www.petycjeonline.pl/petycja/nie-dla-acta-nie-zgadzam-na-podpisanie-umowy-miedzynarodowej/608

Napisz maila do premiera i reszty posłów
http://pokazywarka.pl/stopacta/
http://pokazywarka.pl/stopacta2/
http://pokazywarka.pl/stopacta3/

Pokaż, że nie jesteś obojętny, gdy są łamane podstawowe prawa wolności i prywatności!

.

niedziela, 22 stycznia 2012

Kolorowo...

     

      Dziś, pomimo tego, że męczy mnie od dni kilku grypa, obudziłem się , aż zabrzmi to dziwnie „wesoły”. Od wielu, wielu miesięcy, a odważyłbym się nawet rzec lat nie przepełniała mnie ta dziecięca radość, ciekawość i lekkość. Cały dzień śpiewam, tańczę i widzę świat w kolorach tęczy. Obawiam się, że umieram…

sobota, 21 stycznia 2012

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Wszystko zastygłe...



      Wszystko zastygłe jakby w bezwładzie. Wskazówka sekundnika  ociąga się niemiłosiernie wybijając swój koniec głośnym tyk. Powolnym Tik – tak ucieka życie. Nowa, zaczęta jeszcze  w minionym roku praca czeka na dokończenie pokrywając się kurzem, nieprzejrzana poczta piętrzy się w skrzynce, a ja sam z coraz większą bezsilnością odmierzam czas długością brody. Lustrzane odbicie straszy szarością twarzy i smutkiem zmatowiałych oczu.  Kawa nie smakuje, słodycze nie pocieszają,  a alkoholu nie wystarcza by wyspać się. Nie chce się nic, zupełnie brakuje sił. A jutro jawi mi się jako ocean… nie do przebycia.





.

sobota, 7 stycznia 2012

Oddechem Twym...



      Oddechem Twym w usta chwytanym łapczywie wypełniam się, nadymam, wznoszę i szybując jak balonik trącam grzbietem o błękitną rafę nieba.