Zasiadłszy przy popołudniowej kawie, znalazłem chwilkę na nadrobienie blogowych zaległości. Na dłużej zatrzymał mnie wpis Czekoladki wprawił w zastanowienie i nagłą potrzebę wyklinania paru zdań na temat przez nią podjęty…
Kłamstwo traktowane jest przez nas jako zło, coś nieporządnego, niechcianego. Fakty jednak są takie, że pomimo tego wciąż kłamiemy, zasypujemy najbliższych i siebie samych drobnymi kłamstwami… okłamujemy dzieci na tysiąc sposobów, uznając że czas prawdy, czas poznania nadejdzie wraz z wiekiem . Oszukujemy przyjaciółki mówiąc, że świetnie wygląda, że wcale się nie starzeje, że ciasto które upiekła jest wyśmienite, a potrawka z kurczaka to po prostu majstersztyk godny najznakomitszego kucharza. Łżemy w żywe oczy ukochanym śmiertelnie chorym, że wszystko będzie dobrze, że nie jest najgorzej. Codzienne kłamstwa, przestały być zauważalne…stały się zwyczajne... wypowiadane mechanicznie. Oczywiście są też te, których nigdy być nie powinno, okrutne, toksyczne i po prostu głupie… ale sama natura kłamstwa podobna jest…nie to złe słowo - jednakowa z naturą człowieka, a prawda cóż?... jest tak samo względna jak jej odbicie - kłamstwo. Dla mnie jednak znacznie bardziej niewyobrażalne i niewybaczalne jest udawanie uczuć. Podszywanie się pod miłość, kreowanie na kogoś, kim w rzeczywistości się nie jest, po to tylko, by dotrzeć do serca drugiego człowieka. Kluczem stopionym z ułud otworzyć furtkę do jego wnętrza, by następnie z premedytacją zabrać i zniszczyć wszystko co w nim piękne. Najgorsze jest jednak to, że wówczas kochamy się, zasypiamy i budzimy obok obcego…obok wroga.
Czasami mówienie prawdy wymaga nie lada sprytu ;))))
OdpowiedzUsuńNajświętsza prawda Sydoniu ;)
OdpowiedzUsuńA i tak dzieci wiedzą lepiej :DDDD
OdpowiedzUsuń*Hds
;)))) Ty "pogarbieńcu" się skradający:DDDDD
Norbercie dobrze podsumowałeś kłamstwo. Ja sobie darowałam te drobne codziennie i skupiłam się właściwie na jednym tylko aspekcie, który mi ostatnio żyć nie daje.
OdpowiedzUsuńWiesz Norbercie, tak sobie myślę, że czy nie jest czasem tak, że ludzie wolą być okłamywani (nie wszyscy, bo ja np. tego nie lubię)?
Udawanie uczuć i kłamstwo w tej przestrzeni... Mnie rozpad relacji przez kłamstwo i udawanie uczuć bolał bardziej niż to, jak rozpadł się związek z moim niedoszłym mężem.
Oj tak Sydoniu, oj tak :)
OdpowiedzUsuń"Łżemy w żywe oczy ukochanym śmiertelnie chorym, że wszystko będzie dobrze, że nie jest najgorzej".
OdpowiedzUsuńKłamstwo, a kłamstwo.
Czasem opiera się wyłącznie na sugestywnym dodaniu otuchy i wierze, że wszystko będzie dobrze.
Sydoniu, od dzisiaj mów do mnie pogarbieńcu hahaha
OdpowiedzUsuńUrocze ;)))
Muszę w pracy podpowiedzieć jak mają od teraz wzywać pomoc ;D
Są kłamstwa i kłamstewka ,te drugie z tzw.dobrej wierze,czasem mogą pomagać nawet ale najgorsze tu się zgadzam absolutnie, to udawanie uczuć w celu zdobycia serca drugiego człowieka to gorsze od okrucieństwa nawet, bardzo się tego boję!
OdpowiedzUsuńSydoniu… dokładnie:)))
OdpowiedzUsuńCzekoladko… ja też wolę nie być okłamywany, jednak jest to niemożliwe. Mój pierwszy kilku letni związek opierał się na udawaniu z drugiej strony i ciągłych kłamstwach…niepotrzebnych zupełnie…do dziś choć wiele lat już minęło nie potrafię się do końca otrząsnąć. Bardzo nieufnie podchodzę do każdego nowo poznanego człowieka, a jeśli chodzi o sprawy uczuciowe to jestem straszliwie wyczulony. A i nie będę ukrywać, że boję się z kimkolwiek wiązać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Ketiov… Otóż to :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę :)))
Hds… Pograbieńca rezerwuję dla siebie ;P
OdpowiedzUsuńJaskółeczko… kłamstwa w dobrej mierze…są wskazane, a często nawet potrzebne. Ja wciąż się bardzo boję…choć mam już to za sobą. I myślę, że drugiej takiej farsy bym nie przeżył.
OdpowiedzUsuńBuziaki przesyłam :* i kosz serdeczności...
Norbercie, mój ostatni związek był taki - ciągłe kłamstwa, udawanie... Po co? Raczej się nie dowiem i w sumie wcale nie chcę.
OdpowiedzUsuńNa zaufanie trzeba sobie zapracować.
Mi się strach nie włączył, ale sobie ironicznie, złośliwie żartuję...
Tak się zastanawiam nad tym kłamstwem... i myslę, czy byłoby lepiej i dla kogo lepiej, gdybyśmy zawsze mówili prawdę, nie "korzystali" nawet z kłamstwa w dobrej wierze???
OdpowiedzUsuń1. I tak najwięcej mówi : milczenie, spojrzenie, gest.
OdpowiedzUsuń2. Nie wierzę, gdy ktoś mi mówi "świetnie wyglądasz", co nie znaczy, że chcę usłyszeć " ale utyłaś, aż miło popatrzeć!"
3. Większość ludzi mówi, żeby mówić dla faktu mielenia jęzorem ,a nie po to, by powiedzieć.
4. Wydaje mi się, że mam szczątki zasobów zdrowego rozsądku, samokrytyki i autoironii, więc i tak najważniejsze dla mnie jest to, co sobie w ryja do lustra pomyślę.
Nie dopisałam najważniejszego - dlaczego ludzie kłamią? Najczęściej po to, by się mogli sami podrasować lub z tchórzostwa. Nie ukrywam, że zdarzało mi się i pewnie jeszcze zdarzy. Jak każdemu. Jesteśmy tylko ludźmi.
OdpowiedzUsuńWszystko to prawda, co piszesz i Ty i Czekoladka. Zawsze mnie zdumiewało, że akurat przykazania "Nie kłam" nie ma w Dekalogu.
OdpowiedzUsuńDlaczego?
Serdeczności. :)
Ehh, końcówka Twojego wpisu jest dla mnie niestety bardzo dobrze znana, ale najgorsze nie jest to kiedy budzimy się koło kogoś obcego, wroga, jak piszesz, ale to kiedy już sobie to uświadomimy, to co dzieje się z nami później...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Czekoladko… ironia to luksus na który mnie nie stać…pomimo życiowego doświadczenia:)
OdpowiedzUsuńAgus… Na to pytanie raczej odpowiedzi nie poznamy, z prostej przyczyny… Nie wiemy co dla kogo dobre, a co złe, każdy z nas ma inne poczucie własnego dobra i zła. Oczywiście są dobra ogólnie przyjęte… ale to zupełnie inny temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Gosieńko … kochana Ty moja, pod wszystkim co napisałaś podpisuję się sercem i rozumem ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia :)))…co niniejszym też czynię :*
Akemi… ja też często się nad tym zastanawiałem. Dlaczego? I niepokorna myśl jak kropla wody drążąca skałę wbijała się w moją głowę… myśl, że… ale przemilczę te moje snucia ;))
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko :)))
Martyno… Uświadomienie sobie jest najgorsze, to prawda. Nie chciałem tego poruszać bo mógłbym rozpisywać się w nieskończoność , jak wiadomo temat ciągnie temat, a ja uczę się dyscypliny pisania, ponieważ mam taką specyficzną przypadłość, że jak już zacznę to nie mogę się powstrzymać…mózg szaleje…słowa samoistnie układają się w zdania z myśli zapisanych. Co jak widać czynię ;) i co obrazują moje stare posty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Norbercie kochany, zaraz tam luksus ;) Zwyczajna oznaka dystansu bez której już dawno bym zapadła na ciężką depresję, zwariowała i inne takie ;)
OdpowiedzUsuń"Podszywanie się pod miłość, kreowanie na kogoś, kim w rzeczywistości się nie jest, po to tylko, by dotrzeć do serca drugiego człowieka. " <---- i to wlasnie najbardziej boli, reszta to pierdółki lub coś w rodzaju"rozmijania się z prawdą, zeby kogoś nie urazić". Sciskam NordBerta!:):*
OdpowiedzUsuńCzekoladko... teraz już wiem skąd u mnie takie stany silnego spadku psychicznego i duszy szalejące mroki :)))
OdpowiedzUsuńDominiko... Odściskuję, odcałowuję i przesyłam bukiet małych radostek :) :*
OdpowiedzUsuńNorbercie... :))) Ściskam :)))
OdpowiedzUsuńOdniosę się tu do komentarza akemi: "Zawsze mnie zdumiewało, że akurat przykazania "Nie kłam" nie ma w Dekalogu." ..... bo widać ten co stworzył dekalog dobrze wiedział, że kłamstwa nie da się jednoznacznie przypisać do złych działań ..... Wyobraźcie sobie sytuację, że jest wojna i wróg łapie kogoś z waszych znajomych i chce, żeby wydał pozostałych .... powinien mówić prawdę czy kłamać? ....... Kłamstwo jest nieodłącznie związane z ludźmi i należy raczej nauczyć się je rozpoznawać niż wymagać mówienia tylko prawdy.
OdpowiedzUsuń