Uwielbiam podróżować samochodem nocą. Zwłaszcza zapomnianymi drogami, okrytymi konarami starych drzew, spomiędzy których przedziera się smugami jak przez dziurawy dach katedry światło księżyca. Kocham patrzeć na śpiące wsie. Pola spowite gęstą, mleczną mgłą z której wyłaniają się jak widma poszarpanych masztów strachy na wróble. Wdychać przez otarte okno wilgotne, nasiąknięte zapachem ziemi powietrze… trzepocące włosami jak wiatr pierzastą trzciną. Na skrzące się w świetle reflektorów ćmy, spadające niczym małe meteoryty gasnąc w ciemności. Mknąć przez głęboki, czarny las tańczących cieni o zagadkowych kształtach. Lubię gdy otwierają się bramy wyobraźni. Lubię ten stan serca, zachwyt, spokój i myśl smutną, że wszytko to jest chwilą… krótką chwilą… ale to właśnie z takich kruszyn składa się moje szczęście, moja wolność, moje życie.
Celebracja pięknych chwil, miejsc, nastrojów - wiem, że to mnie kształtuje, mój charakter, wrażliwość i sposób postrzegania świata. Zdarza się, że chłonę każdą komórką sytuację chwili, nasycam się i upajam jakby na zapas.
OdpowiedzUsuńBo jak śpiewał poeta, muzyk, wrażliwiec - w życiu piękne są tylko chwile. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, tak. Ten nieziemski zapach ziemi, która nocą dotyka nieba...
OdpowiedzUsuńTeż lubię. :)
A ja lubię też jeździć miastem nocą... pojedyncze samochody na drodze, cisza, kolorowe oświetlenie:)Lubię:D
OdpowiedzUsuńheh... samochód nocą, w długiej trasie... uwielbiam!
OdpowiedzUsuńprzedłużenie wiecznego trochę: nieba, nocy, zapachów, kolorów, gwiazd za oknem i czubków drzew w lesie...
A ja nocą jeżdżę na rowerze też jest fajnie!:D Taka ciepła noc jak dziś jest do tego idealna i nie zakłócam ciszy:)
OdpowiedzUsuń*Gooosieńko*… Dokładnie, a ja wciąż jestem nienasycony, głodny chwil, ludzi, emocji. Może wynika to ze świadomości, że nie zabiorę tego ze sobą gdy nadejdzie czas umierania… że przeżywam te piękne chwile tu i teraz , a każda z nich jest wyjątkowa i niepowtarzalna:)
OdpowiedzUsuńUściski :*
I.Bo… O tak! Ale te niepiękne chyba najbardziej mnie kształtowały, najpodlejsze wyrywały trzewia i to dzięki nim powstawały najpiękniejsze wiersze, prace, fotografie :)
OdpowiedzUsuńAkemi… i jeszcze ta wilgoć unosząca się z mgłą lepka i zimna, osiadająca na twarzy:)
OdpowiedzUsuńCzarniutka… też bardzo lubię miasta nocą… późną nocą, gdy ulice są zupełnie puste i nie uwidzisz człowieka. Lubię kolorowe światła zalewające witryny sklepów i chodniki. Zapach świeżych bułek i chleba wydobywający się z piekarni. Zaspane ślepia wyjeżdżających z zajezdni pierwszych tramwaji.
OdpowiedzUsuńGranato… :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))
Jaskółeczko… Cudownie!!! Przyznam, że troszkę Ci zazdroszczę :) …chyba się pokuszę na zakup roweru wiosną, ale raczej słabo widzę to moje pedałowanie… ostatni raz dosiadałem rower z dwadzieścia lat temu :D
OdpowiedzUsuńOdczuwalnośc gdzie można byc własnym kreatorem.
OdpowiedzUsuńChociaż zdawać by się mogło, że czuć tak samo jestem w stanie...w słowa tak pięknie ubrać uczuć tych nie umiem.
OdpowiedzUsuńMasz niebywały talent...
a chwile takie faktycznie zapadają w pamięć i pozwalają na chwilkę zwolnić w pędzie dnia codziennego.
Pozdrawiam Daria