sobota, 26 lutego 2011

Z przeszłości...



      Krocząc niegdyś ścieżką swego losu pogubiłem najcenniejsze paciorki wiary w miłość, ludzi, dobro…zagubiłem sens… Spadłem na dno beznadziei, brodząc w lepkiej, smolistej mazi koszmarnego, niekończącego się snu. Stałem się cieniem...niewyraźną kalkomanią człowieka którym byłem…po którym płakali najbliżsi i przyjaciele. Broczące spienionym bólem serce nie chciało bić. Okryte czarnym całunem smutku oczy nie chciały  dostrzegać kolorów, smug światła przedzierających się przez szarości. Skostniała dusza nie chciała otwierać się na drugiego człowieka. Powoli konałem w butwiejącej klatce ciała,  odurzony fermentacją  gnijących myśli, karmiąc się szczęśliwymi skrawkami wyblakłych wspomnień. Byłem  przeszłością. Każdego dnia  błagałem o swój rychły koniec, szeptem zaklinając dobroduszną śmierć…aż nadeszła. Lodowatym dotykiem wymrażając, co było…Odchodząc z końcem, przyniosła początek nowego…Lepszego.  


39 komentarzy:

  1. niech w pył się zmieni
    bolesna pamięć...

    koniec i nowy początek. dobrze, że notka kończy się optymistycznie. Nowe i lepsze, to jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekoladko ...teraz to już tylko lepiej :)lata płyną zacierając powoli cierpki smak i gorzkość tamtego złego czasu...choć wciąż na wspomnienie smutno i ukłucie w sercu bolesne...a ja cierpliwie czekam, aż zakwitną magnolie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Lenka :) i Norbercie ;)... życie mamy jedno, jest bardzo cenne, bo nie mamy pewnosci co jest po drugiej stronie, chociaż nie raz codzienność da w kosć tak że, w końcu korci żeby z sobą skończyć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Vi ...witaj słońce:)...życie mamy tylko jedno...to prawda niezmienna...dlatego żeby było pełniejsze, piękniejsze i dobrze przeżyte musimy zmagać się z różnorodnością doznać, czym więcej tym lepiej...ważne tylko by się równoważyły:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo zakwitną, zakwitną na pewno Norbercie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Violuś, jeśli człowieka korci, by skończyć ze sobą, powinien, jak najszybciej wyrzucić takie myśli z głowy. Nigdy nie jest na tyle źle, żeby nie móc znaleźć wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekoladko ...Wiem...wiem :)...stąd spokój i cierpliwość czekania...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale... kiedy jest się tą kalkomanią człowieka... tak trudno uwierzyć w życie.
    I gdzieś w tej historii światełko w ciemności.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech... czas pomaga leczyć rany, a nam daje możliwość zaakceptowania blizn. Prawdą też jest, że śmierć jednego ( choć bolesna, rozrywająca i niewypowiedzianie czarna) może być narodzinami nowego, lepszego i niosącego nadzieję... To jak odbicie się od samego dna, choć mam też pewność, że nie zawsze uda się odbić... może zabraknąć siły, a co gorsze... jakiejkolwiek chęci...
    To bardzo indywidualna sprawa... Cieszę się, że wtedy dostrzegłeś to nikłe, bladziutkie światełko, i nie poddałeś się:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Malutka... ja miałem to szczęście..."umarłem", by narodzić się na nowo :)...ale było ciężko, cholernie ciężko...

    OdpowiedzUsuń
  11. I wciąż jeszcze kują w boku ciernie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam tego posta jeszcze raz... i marzę o jeszcze jednym początku...
    Tyle, że ja już w jego nadejście chyba nie wierzę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Sydoniu ...Ty wiesz...byłaś...widziałaś...czułaś...pomogłaś podnieść się ...uwierzyć:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Malutka ...ja także nie wierzyłem...a jestem żywym przykładem tego, że można...od nowa...ale zawsze pozostanie w nas ten smutek, ból, zwątpienie to normalne i trzeba nauczyć się z tym żyć...oswoić je:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Może... kiedyś... gdzieś...
    Na razie trzeba utrzymać się na powierzchni :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  16. Malutka ...nie może...na pewno:)...czego Ci życzę:)
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem daleka od prawienia mądrości... mówienia, "nie martw się,będzie dobrze":D

    Ale mogę powiedzieć, że i ja dostałam szansę by się urodzić raz jeszcze, choć nawet nie śmiałam o tym marzyć:D i jak mój los się odmienił, nie byłam w stanie w to uwierzyć;D i to, co mnie zaczęło spotykać dobrego traktowałam bardzo podejrzliwie:DDDD zastanawiając się z której strony znowu zetnie mnie z nóg....
    Ale myślę, że jak by nie było, to warto wypatrywać światełka, i walczyć, walczyć ze wszystkich sił:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem jakie wydarzenie czy wydarzenia ściągnęły Cię nisko. Ale dobrze, że wymacałeś swoje dno i potrafiłeś się od niego odbić. Takie doświadczenia są bardzo cenną szkołą życia. Nie sztuką jest ciągnąć się przez własny żywot jak długi, ciepły makaron po maśle, bez wzlotów i bez upadków.

    OdpowiedzUsuń
  19. Sydoniu ...życie każdego z nas ma swoją mądrość, swój bieg i koniec...ale jak napisałaś i co jest oczywiste zawsze w chwilach mroku należy wypatrywać tego płomyka...przedzierać się pazurami przez ciemność...aż do utraty tchu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Gocha ...ja po prostu Cię kocham...Ty mądra kobieta jesteś:)...gdybym miał spaść raz jeszcze...skoczyłbym...bo po odbiciu jestem silniejszy, mądrzejszy i odrobinę zdystansowany.

    OdpowiedzUsuń
  21. *Gocha
    Ty kochana, jak już coś powiesz, to w kilku słowach rozłożysz istotę rzeczy na czynniki pierwsze tak skrupulatnie i z takim wdziękiem, że mnie powala piorunem:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Gocha ...Co do wydarzeń napiszę kiedyś w poście...bo muszę z siebie wyrzucić gnioty przeszłości...

    OdpowiedzUsuń
  23. N - jeśli czujesz taką potrzebę, to pewnie, że wywal z siebie :)
    S - Jak to dobrze, że N Cię ma :)
    N i S - niestetety - często czuję się bezradna, niezaradna, nie wiem, co dalej, o pomniejszych pierdołach nie wspomnę. To chyba o mądrości nie świadczy? Ale swoje problemy rozwiązuję sama ze sobą albo się z nimi zaprzyjaźniam - no przesadziłam, powiedzmy, że oswajam. Taką mam naturę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapomniałam dodać, że jesteście moją ulubioną parą z blogów, dlatego zdarza mi się do S pisać na blogu N i odwrotnie. No i nieprecyzyjnie się wyraziłam - S - dobrze, że macie siebie nawzajem :) Napisałam wyżej jakby tylko w jedną stronę, ale wyłącznie w kontekście posta, nie życia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziwnie tak, jakbym czytała o sobie, tylko ja nie mogę powiedzieć, że to moja przeszłość, niestety. Ale, skoro Ty się podniosłeś, udało Ci się, może i kiedyś ja tego dokonam. Ehh, nadzieja...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Gocha ...wywalę...ale boję się, że to będzie bomba z opóźnionym zapłonem:). O tak dobrze, że mam tą Sydonię obrzydłą ;p...choć ostatnio nieco zaniedbuje się w przyjacielskich obowiązkach;P
    Ulubiona para...miło ;D

    OdpowiedzUsuń
  27. Martyno ...nadzieja i wiara czynią cuda...jak mówią...więc nigdy ich nie trać :)i nie pozwól, by cokolwiek lub ktokolwiek odbierał Ci radość, zwłaszcza tych najprostszych rzeczy i kruchych chwil :)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  28. :) Jeśli musisz, to wywalaj :) Nie zapominaj o zasadzie słów: słowa łatwo się wypowiada, ale ch...wo odkręca, a cofnąć się nie da :) Ale Ty mądry facet jesteś, co ja Cię pouczać będę :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Uch....
    Czytam to po weselnym, alkoholowym zamroczeniu i aż mnie ciary przeszły ;/

    OdpowiedzUsuń
  30. Wbrew pozorom totalny upadek i odbicie się od dna to najlepsza rzecz jaka się może człowiekowi przydarzyć

    OdpowiedzUsuń
  31. Gocha …coraz częściej zdarza mi się powątpiewać w tą moją mądrość…czaszami odnoszę wrażenie, że czym starszy tym głupszy…a co do słów święta prawda :)Czasem muszę bardzo się pilnować, bo przecież słowo jest tylko słowem i każdy odczyta je swoją miarą i wedle swojego spojrzenia...pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Hds ...samo życie…chłopie :)…a jak wiemy ono pisze najlepsze scenariusze…

    OdpowiedzUsuń
  33. Krzysiu …to smutne…ale zarazem pocieszające, bo ma się świadomość, że jest ktoś o podobnych odczuciach, ktoś z kim możesz o pewnych sprawach szczerze porozmawiać, a on wysłucha spokojnie ze zrozumieniem…i czasem to właśnie taka pokrewna dusza pomaga nam podnieść się z kolan i kroczyć dalej.

    OdpowiedzUsuń
  34. LOVE ...nic dodać, nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
  35. Ach te wszystkie nasze śmierci...

    OdpowiedzUsuń
  36. Dominiko ...te wszystkie śmierci i narodziny po nich...splatają się w los życia nadając mu smak.

    OdpowiedzUsuń