poniedziałek, 19 lipca 2010

Ciało...



   Ciało...skorupa w której jakiś czas zamieszkujemy...nie zawsze jesteśmy z niego zadowoleni...często w nim uwięzieni - mam tu na myśli osoby kalekie, transseksualne...ja swojego nie lubię...jednak po latach w nim spędzonych akceptuję...na tyle, bym mógł spokojnie spać...by nie dać się zwariować...skóra, powłoka chroniąca nas i zdobiąca...materia, którą bezustannie upiększa życie...dziś po kąpieli stanąłem przed lustrem...spojrzałem na swoje ciało inaczej niż dotąd...dostrzegłem jak wiele się z nim działo i dzieje...przypomniałem sobie chudego chłopca... gładkiego jak jedwab...czystego...potem młodzieńca o pociągłej  twarzy z której spoglądały łagodne, zielone oczy...długie kręcone włosy spadały na ramiona...stojącego z maszynką do golenia przy twarzy...dziś patrzę na mężczyznę...na silne dłonie ozdobione splątanymi żył korzeniami... szerokie ramiona...twardą pokrytą włosami pierś...zmęczoną twarz... przygasłe oczy ...przyozdobione lekkimi zmarszczkami...skronie delikatnie  przyprószone szronem...blizny...te małe i duże...a za każdą z nich kryjąca się opowieść...skrawek życia...na przykład ta na lewym ramieniu w kształcie koła...wyjątkowo czuła na dotyk...o niej opowiadać nie będę...zbyt osobiste...druga w środku dłoni... pamiątka  po kawałku szkła wbitym podczas wypadku na rowerze...i ta przy prawym kolanie po zardzewiałym gwoździu...kilka na plecach i nogach...pozostałości po uczuciach okazywanych przez ojczyma ...i jeszcze parę na głowie.. długa przy uchu, tej historię pamiętam doskonale...miałem około 5 lat...spadłem z segmentu w szczelinę między meblami a tapczanem...upadając złamałem skronią główkę klucza od drzwiczek...pozostałoś wbiła mi się  głęboko w bok głowy...pozostawiając długą na kilka centymetrów ranę...i te na opuszkach palców...już niewidoczne prawie...siedziałem wtedy na łóżku...w telewizji leciał Teleranek...poprosiłem mamę o cukierki...powiedziała bym wyjął z jej torebki...wsadziłem dłoń...poczułem potworny ból i cofnąłem ją z krzykiem...krew tryskała na ścianę...pościel...dywan...w jednym palcu tkwiła nadal żyletka...służąca do ostrzenia kredki do oczu i konturówki do ust...która wypadła z maminego portfela.. i wiele innych powstałych w wielu dojrzewania i okresie buntu...a ile jeszcze będzie... ile się pojawi...tego nie wiem...nie wiem co szykuje mi życie...czym zdobić będzie...a jeszcze starość...skora do twórczego na ciele działania...szalona artystka...
   Są jeszcze blizny te duchowe...wciąż otwarte...te o których mówić nie chcę...ale kiedyś będę musiał...dziś niech spoczywają jeszcze...goją się...zrastają...ukryte głęboko...


                                                       Ptasistrach...ze snu

Żelopis
 Papier Elfenbens


2 komentarze:

  1. :) Ptasistrach znakomity- mam słabość do tych tworów Twoich- ale co powtarzać się będę ;]
    blizny, rany, czas umykający... wpisane w naszą codzienność, nierozłączne, jak ogona psiego rzep...
    ran duchowych zagoić jest ciężko, ale warto- warto stanąć z nimi twarzą w twarz- powiedzieć im prawdę szczerą- może i wybaczyć, mimo że w pamięci zostaną na zawsze... ale jak piękne jest to doświadczenie, gdy z ciepłym uśmiechem potrafisz się zmierzyć z drugim człowiekiem, a tym bardziej sam ze sobą, błyskiem w oku i sercem spokojnym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciało Twoje jest ci wierne i oddane aż po grób a więc kochaj je ogromnie dozgonnie bo nie ma w nim żadnej winy za jego wygląd i urazy gdy byłeś nie ostrożny albo nieświadomy...Gdy już pouścisz tą skorupę bo tak je nazwałeś...może być i tak,czemu nie...gdy opuścisz je,przyżekam Ci że już jako Czysty Astral będziesz miło je wspominał i wyobraż sobie że nie tylko ale nawet poczujesz tęsknote za nim,bardzo często i ciepło będziesz je wspominał i poczujesz chęć powrotu na ziemię aby następnym razem je ukochać ucałować i powiedzieć mu że cieszysz się i dziękujesz mu ,za to ,że zawsze jest z Tobą zawsze najbliżej jak się da na dobre i na złe.Lecz nigdy nie stanie się tak,nie posłuchają Cię na górze lecz ewentualnie może zgodzą się na nowe a Ty wtedy dostaniesz histerii jak małe dziecko i będziesz wrzeszczał nieeeee,nie nie Błagam dajcie mi to samo bo żle je traktowałem i rozrywa mnie żal....Chcesz tak,taaak....Norbi.... lepiej nie.Pozdrawiam Aganamaste ze Stetina

    OdpowiedzUsuń