czwartek, 3 listopada 2011

Noc Nawi...


      Nim położę się spać okadzę sypialnię białą szałwią. Zostawię w korytarzu miskę z wodą, szare mydło i czysty ręcznik, by nieczyste dusze mogły się obmyć. Na stole w glinianej miseczce miód i odrobinę słodkości, by zapewnić sobie ich przychylność ,a w samym oknie zapaloną świecę, aby te zbłąkane łatwo trafiały do domu, a tym nieprzyjaznym uniemożliwić wejście. Wiem, że dzisiejszej nocy spotkam się z najbliższymi, którzy odwiedzą mnie przybywając ścieżką snów. 


9 komentarzy:

  1. Poczułam ten klimat czytając:) Ciekawe czy odwiedzili Cię bliscy zmarli we śnie?

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, normalnie ciary na plecach
    ty to masz nerwy
    swieca sie juz u mnie pali

    OdpowiedzUsuń
  3. Aneto… stosowany przeze mnie niezmiennie od wielu, wielu lat. Jako dziecko zawsze bardzo przeżywałem tą noc … ale może o tym napiszę przy okazji.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaskółeczko… odwiedzili… odwiedzili :) pięknie się śniło i nieco smutnie budziło.

    Uściski :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Neilii… zahartowanym od dzieciaka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie sobie uświadomiłam, skąd wzięło się powiedzenie, że "gdy spadnie widelec, to ktoś głodny przyjdzie" :DDDD, że też wcześniej tego nie skojarzyłam:D

    OdpowiedzUsuń