Dziś, a właściwie wczoraj, kiedy wraz z Sydonią odwoziliśmy goszczącą u nas przez kilka dni Czekoladę z Gruszkami zrobiło mi się żal, że te przepełnione śmiechem dni i przegadane noce tak szybko minęły.
-Niesamowite, że my ludzie krążymy wokół siebie jak planety przyciągając się i odpychając, nie wiedząc, nie umiejąc nazwać dlaczego? - pomyślałem machając na pożegnanie. Ten krótki czas połączył nas nićmi sympatii… nie przyjaźń to jeszcze, a tęsknota w sercu gniazdo już uwiła i uśmiech radosny na chwil wspomnienie twarz zdobi. A pomyśleć tylko, że gdyby nie pewien splot zdarzeń nigdy byśmy się nie poznali, nie mieli byśmy o sobie pojęcia…
-Niesamowite, że my ludzie krążymy wokół siebie jak planety przyciągając się i odpychając, nie wiedząc, nie umiejąc nazwać dlaczego? - pomyślałem machając na pożegnanie. Ten krótki czas połączył nas nićmi sympatii… nie przyjaźń to jeszcze, a tęsknota w sercu gniazdo już uwiła i uśmiech radosny na chwil wspomnienie twarz zdobi. A pomyśleć tylko, że gdyby nie pewien splot zdarzeń nigdy byśmy się nie poznali, nie mieli byśmy o sobie pojęcia…
Ale powracając do minionych dni, pomijając fakt, że z powodu trwających na poligonach ćwiczeń zmuszeni byliśmy zaniechać wielu spacerów, buszowań w kniejach i tuptań bosą stópką po miękkim mchu porosłym stare lasy i brzegi trzęsawisk… pomimo paskudnej pogody my nie traciliśmy ducha i smutek omijał nas wielkim łukiem. Objadając się i opijając kolejną kawą, herbatą czy też imbirem parzonym z miętą, cytryną i miodem biegaliśmy między jedną ulewą a drugą do chylącej się ku upadkowi drewnianej sławojki. Czas upływał nam na słodkim nicnierobieniu i czynił to w zastraszającym tempie. Niestety harce w stogu siana, nagie tańce podczas pełni i pykanie fajki pokoju zmuszeni byliśmy przełożyć na dalszy czas, ale za to mogliśmy ponazachwycać się całkowitym zaćmieniem księżyca ( nuuuda), strugami płynącego deszczu ( jeszcze większa nuda), porannymi odgłosami wystrzałów (fuck) i codzienną walką ze zmasowanym atakiem kleszczy ( jeszcze większy fuck).
Poniżej pozwolę sobie zaprezentować prace wystawiane w „Galerii Pasja” i robię to dla mojego ulubionego Wieśniackiego Artychy hdsa , aby liznął prawdziwej sztuki wielkiego miasta, a także miał skąd czerpać inspirację, wzorce, i natchnienie do dalszych swoich twórczych działań. Jednocześnie mamy cichutką nadzieję, że uda mu się dojrzeć i dobrnąć do takiego poziomu jaki jest prezentowany w powyższej galerii;) Oczywiście nie ukrywam, że czułbym się wyróżniony i przepełniony szczęściem, gdybym przy nadarzającej się okazji został obdarowany takowym Strusiem Jurusiem, czy też Kłosowłosą Venus z Recza. Hadeesea oczywiście pozdrawiam ciepło ;-D... Nie piszę już nic więcej, niech przemówi Pasja…
Gapienie się na strugi deszczu to nuda?
OdpowiedzUsuńNo wiesz co ;P
Każda struga inna, ba nawet każda kropla ;)
i ten oszałamiający szum ;D
Jestem autentycznie zawstydzony dodatkowym wpisem inspiracyjnym ;]
Takich rzeczy jeszcze nie plotłem i kompletnie nie wiem jak się za to zabrać, ale wszystko przed nami, choć poprzeczka wisi wysoko ;D
Z Choco już się wstępnie dziś (wczoraj) umawiałem, na szpiegowskie zdanie relacji z pobytu ;)))
Słuchaj - Ty musisz pisać częściej! Wyjechaliście do swojego raju, a mi tu na końcu druta balsamu na duszę brak. Zróbcie coś - pożyczcie albo podkradnijcie wojsku sygnał i piszcie z S. częściej, bo odczuwam zdecydowany brak.
OdpowiedzUsuńpasja - rzeczywiście i do tego Sztuka, co dziś takie rzadkie
OdpowiedzUsuńps. zastanawiam się nad Twoją wrażliwością - taka na dzisiejsze czasy zacofana...
Norbercie, Sydoniu... dziękuję dziękuję dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTo nasze skupienie w oczach... ;) he he
Hadesie, no nie mogło zabraknąć wspomnienia o Tobie, bo przy oglądaniu wystawy w galerii sam się cisnąłeś na usta ;)
Hds… strugi deszczu same w sobie nudne nie są, czasami bywają ekscytujące, zwłaszcza gdy biega się po polach nago i tańczy przebierając stopami w kałużach ;P lub gdy po duchocie i następującej po niej burzy ściekają chłodną pieszczotą po nagrzanym ciele ;)
OdpowiedzUsuńTy zawstydzony???:)…no błagam nie kokietuj :P
No, a ładnie to tak dziewczę na przeszpiegi w nieznane do lasów głębokich i ludzi obcych wysyłać ;) …a ładnie??? ;)))
Gosieńko… jak tylko będę miał możliwości obiecuję, że zadręczał Cię będę całymi felietonami ;))), a na razie jak się wcześniej rzekło zabieram się za obiecaną „ Bitwę pod Grunwaldem” Matejki krzyżykami w skali 1:1. Ale pomijając wszystko, miło czytać Twoje słowa :) i powiem Ci w sekrecie, że i my często wspominamy i wzdychamy za Tobą :))) Uściski… mam nadzieję, że wyszarpniesz troszkę wolnego czasu i uraczysz nas swoją obecnością :)
OdpowiedzUsuńTa od Słonych paluszków… A bo ja taki zacofek ponad czasowy jestem :))) Miło Cię gościć …pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCzekoladko …nie dziękuj, nie dziękuj rachunek za wczasy dostaniesz pocztą ;P , nasz wyraz twarzy mówi sam za siebie :)
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy :*
Ta pasja to chyba innego rodzaju, z innego świata. Taka pasja inaczej.
OdpowiedzUsuńTo trzeba było w tym deszczu tańcować, robiąc widowisko znużonym wojakom ;D
OdpowiedzUsuńChoco jest zaradne dziewczę, więc się o nią nie martwiłem, poza tym jacy Wy obcy ludzie ;P
Może tylko odrobinkę kokietuję ;)
Magdo... właśnie to jest niezwykłe, że ile ludzi tyle pasji. Każda ma prawo bytu i jest formą wyrażania się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Hds… nie mam w zwyczaju tańcować nago przed publiką ( no zdarzyło mi się może raz czy dwa ;P ale byłem wtedy ładny, zgrabny i powabny ;))… a teraz pruchno i ruina :P. Poza tym to my możemy się nasycać widokiem młodych, półnagich mężczyzn oczywiście dawkując sobie tą przyjemność z racji możliwych niechcianych problemów sercowych ( czytaj palpitacja lub zawał;)). Poza tym utrzymanie w ryzach rozdygotanej emocjami Sydoni do łatwych nie należy ;D.
OdpowiedzUsuńObcy?… jak nie jak tak !… Monika z Marsa ja z Wenus, to że nie zieloni i mali niczego nie zmienia, a świadczy jedynie o dobrym kamuflażu;), ostatnio na ten przykład upodobniłem się do muchomora nabierając cudownych plam tu i ówdzie. A, że Choco zaradna się wie :)
Norbercie, zapłacę w naturze ;)
OdpowiedzUsuńDeszcz zmyje nawet najlepszy kamuflaż ;P
Uściski!
Czekoladko... w naturze?...cudownie właśnie kończy nam się drewno na opał, no i przydało by się z dwie tony węgla na jesień :), a możesz jeszcze jako bonus dorzucić dwa worki ziemniaków i jeden cebuli:)
OdpowiedzUsuńFakt, deszcz łajdak wszystko zmyje :D
Buziaki :*
Norbercie, a skąd Ty wiedziałeś, że ja pomyślałam dokładnie o tym, co Ty napisałeś ;)?
OdpowiedzUsuńTylko muszę jakiegoś tragarza złapać albo może od razu kilku krasnoludków, co robotę za mnie odwalą, a ja im w chatce posprzątam i ciasto upiekę ;)
Odbuziakowuję :*
ps. Klepię maila do Cię, więc jak będziesz mógł to skop skrzynkę ;)
Norbert!
OdpowiedzUsuńTy gburze...
No wiesz Ty co...
no obruszę się chyba ostentacyjnie na to luźno rzucone stwierdzenie, że niby z Marsa pochodzę...
Doigrałeś się i masz szlaban na pokrzywową brejkę i sorbet poziomkowy! zapomnij! proś tylko bym focha nie strzeliła, bo dopiero zobaczysz wojownika z Marsa w akcji z przytupkiem;)
W kwestii roznegliżowanych wojaków się nie martw- rozdygotki okiełznuję we własnym zakresie;PPP