Przedwczoraj, lekko spóźniony pojawiłem się wraz z Sydonią na wieczorze autorskim „AltissimumAbiectum”, wspólnym projekcie poety – Karola Samsela i malarza – Krzysztofa Schodowskiego. W galerii skąpanej w ciepłym blasku świec panowała niezwykła atmosfera. Zebrani goście wsłuchiwali się w śpiewaną poezję popijając czerwone wino. Ze ścian krzyczały emocje zaklęte w obrazach, emocje wypisane tuszem przez niezwykle sympatycznego i wrażliwego Krzysia, którego po niemal trzech latach internetowej znajomości udało mi się w końcu osobiście poznać. W głowie zaświtała mi myśl, że oto jest okazja nieformalnie stać się właścicielem jednej z moich ulubionych Krzysiowych prac - Ostatnia wiadomość. I choć był to wydruk wiercąc się i kręcąc kombinowałem jak go wynieść…niestety format zdecydowanie przeważał gabaryty mojej torby i maskujące możliwości podkoszulka. Ze smutkiem musiałem pohamować nikczemne pobudki i nasycić się jedynie jej widokiem. Szybko jednak opuściła mnie nostalgia, gdy dostrzegłem schowaną z boku Majkę z wymierzonym w artystów aparatem. Kiedy podszedłem , by się z nią przywitać natychmiast zatraciłem się w jej pięknych, piwnych oczach przepełnionych ciepłem, wrażliwością i niezwykłą mieszanką młodzieńczego ducha i życiowego bagażu doświadczeń. Ku mojemu zdziwieniu rozmawiało mi się z nią bardzo lekko, co w moim przypadku jest niezwykłe, bo każdy, kto dobrze mnie zna, wie że jestem raczej powściągliwy. Miałem też przyjemność poznania Rafała znanego jako Rdza i Gosię, której cudne kobiecości subtelnie podkreślały bursztynowe kolczyki i ciepły uśmiech, pod którym ukryta jest wrażliwość połączona z pewnością siebie. Wieczór obfitował w śmiech, radość, zadumanie, poznawanie. Tylko szkoda, że tak mało czasu, by usiąść i zatracić się w rozmowie o wszystkim i niczym. By zwyczajnie pobyć z sobą i żywiołowo wymienić myśli…
.
Opisałeś to tak, że ach:)
OdpowiedzUsuńByło ach i och :))) ale jak dla Ciebie człowieku nieobyty zbyt kulturalne to było towarzystwo :P
UsuńI tak Cię kocham :***
Cmoknij mnie... wiesz gdzie:P i to, że w nosie dłubie to nie znaczy żem nie obyta kulturalnie:) Do filharmonii chodzę, w sumie nie wiem po co, ale chodzę, kulturę chłonę...
UsuńJa Ciebie też:*
I takie momenty należy sobie w życiu serwować, żeby się samym chlebem nie udłwić. Z całym szacunkiem dla chleba oczywiście.
OdpowiedzUsuńGooosieńko nie sposób się z Tobą kochana nie zgodzić :D
Usuń:) Było sporo emocji i mam wyrzuty, że tak niewiele czasu było na pogadanie, ale liczę na to, że jeszcze nie raz się spotkamy :* dziękuję!
OdpowiedzUsuńNa pewno spotkamy się jeszcze nie raz :)
UsuńPozdrawiam :*
Ty uważaj z tymi komplementami, starsze Panie są kochliwe :):):):) Cudny i magiczny to był wieczór, też jak nigdy , żałowałam, że już koniec, że trzeba się rozstać....gdyby to było na moim terenie na pewno bym Was porwała do mojej zapyziałej chałupy i potrzymała z tydzień :):):) Mam nadzieję , że było to pierwsze z wielu nasze spotkanie ....serdeczności :)
OdpowiedzUsuńStarszą panią to była moja prababcia dobiegająca setki, Ty Majeczko jesteś dojrzałą kobietą :) Jestem pewien, że przed nami jeszcze wiele miłych i twórczych spotkań. Może kiedyś porwiesz nas do swojej chałupy i przetrzymasz przez tydzień :), gorzej jednak jak się zadomowimy i nie będziemy chcieli wyjechać :)))
UsuńPozdrawiam serdecznie :*
aż chciałoby się tam być :)
OdpowiedzUsuńJest czego żałować;)
Usuńbardzo się cieszę,że wreszcie się spotkaliśmy, mam nadzieję, że niebawem będzie jeszcze okazja na dłuższe rozmowy :)
OdpowiedzUsuńi ja i ja też się cieszę :)
OdpowiedzUsuńRafał
cudnie zapachniało .....
OdpowiedzUsuń