piątek, 5 listopada 2010

Nie spałem dziś...



      Nie spałem dziś całą noc, miotałem się w pogniecionych falach pościeli splątany smutkiem, żalem i po raz kolejny rozczarowaniem. W głowie burza myśli, w piersiach sztorm znajdujący ujście cienkimi stróżkami rozżalonych łez poprzez powiek kanały. Zawsze uważałem, że szczerość jest w życiu najważniejsza, jest najsilniejszym spoiwem dwojga ludzi, niezależnie od relacji jakie ich łączą. Wiele osób które poznałem, odeszły nie mogąc sobie poradzić z ciężarem, jak to mówiły, tej szczerości. Jeszcze więcej zostało, umiłowało. Ktoś mi kiedyś powiedział, że moja podłość nie zna granic, że potrafię jedynie ranić ludzi, że nie mam serca. Spytałem go wówczas - czy serca brakiem jest potrzeba dbania, szanowania drugiej osoby, umożliwiania jej dostrzeżenia swoich wad i zalet, dodawania motywacji i popchania do działania, rozwoju. Szczerość jest dobrem którym obdarowujemy ludzi, nawet jeśli rani, powoduje łzy, rozpacz i krzyk…bez niej życie, miłość, przyjaźń nie znaczy nic…. zupełnie nic.

      Nad ranem pękłem jak gliniany dzban …rozsypałem się na dziesiątki drobnych kawałeczków. Wszystko, to co we mnie piękne uleciało, w jednej krótkiej chwili rozwiało się jak dym. Teraz na nowo muszę nauczyć się żyć. Schować pod maską obłudy, tchórzliwej uprzejmości i słodkiej fałszywości, w której większość tak bardzo lubi się pławić, taplać. Będzie ciężko, ale nauczę się. Spopielę szczerość. Uwiężę słowa w strunach krtani. Pogrzebie, zakopię się…nie odnajdziesz mnie.


5 komentarzy:

  1. Nie, nie, zatracisz samego siebie...uwierz, znam to z doświadczenia...szczerość, ja też przez nią cierpię...powiedziałam być może wiele słów, które zraniły i to fakt mam wątpliwośći, ale gdybym była właśnie obłudnie milcząca, skrycie nieszczera, nie mogłabym patrzeć na swoją twarz rano, gdy myję zęby, myślałabym - ty hipokrytko, kłamliwa, fałszywa, ty tchórzu...czy miałabym wtedy szacunek do samej siebie i do tej osoby, którą mamię słodyczą kłamstw, nawet jeśli są milczeniem...nie, nie...
    i wiem, że dzisiaj zrobiłabym tak samo...
    tak to fakt, za jakiś czas nie odnajdziesz samego siebie i tego kogoś kogo śmiesz okłamywać...to odwieczny dylemat, powiedzieć, czy nie, ja za brak długoletniej szczerości zapłaciłam wysoką cenę...więc trzeba rozmawiać, nie obrażać, ale rozmawiać

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ Smutku, jestem przekonana,że w głębi swego ażurowego serca wiesz, dobrze wiesz,że postępujesz właściwie... w zgodzie z samym sobą... A ten bolesny dysonans? Cóż... to minie:) Uśmiechnij się.Ktoś powiedział:" Chcesz być szczery? A masz wariackie papiery???" :)))
    Szczerość?( W wielu kulturach jest cnotą,np. jest isotnym elementem samurajskiego kodeksu) Chyba nie muszę mówić, że Twoi najbliżsi bardzo ją w Tobie cenią i świetnie się z nią czują. To działa w obie strony:) No...proste nie jest, ale jak najbardziej wskazane...

    OdpowiedzUsuń
  3. madmargot rozumiem o czy piszesz...szczerość nie jest łatwa ani, w niektórych sytuacjach, przyjemna...jednak zawsze potrzebna. Najważniejsze, że zdobyłaś się na ten krok, teraz pozwól by czas zabliźnił rany. Co do mnie...jestem już bardzo zmęczony tą swoją szczerością, przez te wszystkie lata, ludzi dookoła - zniechęcony. Łatwiej uciec. Schować się... tylko czy dam radę zmienić siebie samego?

    Sydoniu tak wiem, że najbliżsi doceniają tą szczerość. Tak więc dla Ciebie i dla nich zawsze takim pozostanę... jednak nie pozwolę sobie już nigdy więcej na szczerość całkowitą i bezwzględną wobec nowo poznanych...nie chcę...mam nadzieję, iż zrozumiesz...nie od dziś mnie znasz :-) pozdrawiam cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
  4. szczerość... wczoraj rozmawiałam na ten temat z moim dobrym znajomym, a przedwczoraj z przyjaciółką. na kłamstwie czy na uporczywym milczeniu nie da się zbudować żadnej relacji, ani jej rozwijać, czy podtrzymywać.
    czasem jednak trzeba bardzo ostrożnie dawkować tę szczerość, ponieważ niektórzy nie są na nią gotowi, nie oczekują jej czasem w zbyt wielkim wymiarze, a czasem wręcz ich przeraża.
    czasem oberwało mi się za szczerość, ale cóż...

    pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś i ja myslalam, ze szczerosc nade wszystko. Ktos nauczyl mnie, ze nie zawsze. Jest cos takiego jak dyplomacja, albo po prostu empatia :)
    Nadmiar szczerosci, jesli moze bolec, nie zawsze jest wskazany. Zwlaszcza podszyty emocjami. A z bloga wynika, ze jesteś osobą emocjonalna, ale wybacz..jeszcze młodą, mało dojrzałą.
    Trzeba jednak głęboko dojrzec do takich wnioskow jak moje, bowiem kiedyś myslalam tak jak Ty, dwadziescia parę lat, jednak to czas, lata doswiadczenia, bycia w związku/malzenstwie, a takze lata postępowania z ludzmi mnie tego nauczyly. Zyczę Ci bycia szczerym świadomie i mądrze.

    OdpowiedzUsuń