poniedziałek, 23 lipca 2012

Błogostany...



      Naszła mnie właśnie niepewność, chwila zwątpienia: czy seks jest mi tak naprawdę do szczęścia potrzebny? Siedzę z laptopem na kolanach, nade mną niebiański lazur, z przodu rozśpiewany gaj, wokół rozcykane trawy, a obok w białej, porcelanowej miseczce mrugają do mnie spod słodkiej, gęstej śmietany przecierane woskowym, niebieskawym nalotem dorodne jagodzianki. Te skubane pieszczotliwie palcami z zielonych krzewinek, podczas dzisiejszego spaceru nad wschodnią częścią starego jeziora. Z drżeniem sięgam po nie odganiając spragnioną ich słodkości dziką osę. Wilgotne, schłodzone owoce wypełniają usta amarantową soczystością pieszcząc podniebienie smakiem malachitowego raju. Delikatną gorzkością ziemi zmieszaną z kwaśnością deszczy. Aksamitne skórki i drobniutkie pestki swawolą z językiem osadzając się między zębami, wywołują pierwszy dreszcz. Zamieram przełykając tę ambrozję. Mimowolnie odrzucam do tyłu głowę, rozchylam zasiniałe wargi złaknione gorących jak pożar pocałunków słońca. Błagam grzeszną myślą, by ta chwila trwała w nieskończoność, a salaterka, jak w starej baśni z dzieciństwa, napełniała się bez końca. Każda łyżeczka mecyi przybliża mnie do nieba… do szczytowania… Zmysłowa euforia wykręca palce u stóp na których właśnie przysiadł rdzawy motyl. Pięty suną bezwiednie po chropowatym ganku zatrzymując na drewnianej skrzynce z kwitnącą nasturcją. Z gałęzi łypie na mnie zaciekawiony ptak, a ja zagryzając dolną wargę z czarną rozpaczą zerkam na dno porcelany, gdzie skąpane w odrobinie śmietanki spoczywają trzy ostatnie borówki. Niemal z namaszczeniem zagarniam ustami i ze smutkiem, że wszystko co dobre szybko się kończy, ociągając się nieco przełykam błogości ostatki.

.

15 komentarzy:

  1. ...ale Ci zazdroszczę !! :):):) ..w moim imieniu też się ponapawaj tymi cudami ...serdeczności posyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napawam się Majeczko… rzekłbym nawet bezczelnie uraczam się:) Tego roku las obrodził wyjątkowa. Dziś jeszcze jagody, a od jutra szał na maliny:)

      Serdeczności :*

      Usuń
  2. My Gosh!!!
    Jagody zamiast seksu?!!!
    ANDROPAUZA!!!
    Ratuj się kto może ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętasz bojkę o Gumisiach i słynnych gumi- jagodach, które sprawiały, że skakały szybko i wysoko, a dodatkowo wzmagały się ich witalne siły . Czy coś więcej muszę pisać? :)))

      PS. A Ty  tak  potrafisz ;P

      Usuń
    2. Potrafię jeszcze lepiej ;P
      Staję na samej fujarce hahaha

      Usuń
  3. Tak seks jest potrzebny, bo po seksie lepiej śpię i szybciej w ogóle zasypiam, a według teorii mojej teściowej jeśli nie ma seksu to się syfy robią, bo to są zachciewajki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarniutka, to Tyś prawie jak stereotypowy facet kochana: szuru – buru na boczek i chrapanie ;P A teściowej zawsze się słuchaj, bo słowa jej święte i mądrością życiową pisane ;P

      Usuń
  4. Rzeczywiście mecyja, w sensie - osobliwość... No ale cóż, nie sądźmy ludzi po tym jak kochają :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od dziś wiadomo, że jedzenie i seks idą ramię w ramię :)

      Usuń
  5. W Modzie na sukces pojawiły się jagody ding dong, halucynogenne paskudztwa zbliżające ku sobie ludzi, którzy winni trzymać się od siebie z daleka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie oglądałem „Mody na sukces”, ale jedno wiem: takowych jagód spożywać bym nie chciał :) Jak sobie pomyślę, że mogły by mnie te ding dongi przybliżyć z pewnymi osobami…to dreszcz grozy przechodzi mi po plecach :)))

      Usuń
  6. ...jest taki wiersz "brzoskwinie" Kruszewskiej...zawsze jak go czytam mam wraźenie ,ze seks i jedzenie jest sobie bliższe niż nam się wydaje :)
    Twoje pisanie o jedzeniu jest jak pisanie o seksie - albo mi się tak wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałem tego brzoskwiniowego wiersza wcześniej, ale już uzupełniłem braki :) Zauważyłem też, że porównując seks do jedzenia najczęściej wybierane są owoce…Czemu?- chyba ze względu na ich soczystość :) Pamiętam jak będąc młodzieniaszkiem pierwszy raz przeczytałem „W malinowym chruśniaku” – Leśmiana i to szaleństwo zmysłów, które we mnie spowodował :)

      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  7. Blogujący facet - rzadkość.
    Przystojny i dobrze piszący facet - jeden na milion.
    Łącząc powyższe trafiam tu i jestem pod wrażeniem.
    Na pewno obczytam całość. Nie dziś. Ale na pewno to zrobię.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och!...tyle komplementów naraz, czuję jak woda sodowa uderza mi do głowy ;)))

      Witam serdecznie w swoich skromnych progach :)))

      Usuń