Miejcie mnie w opiece kamienne amulety nasączone światłem księżyca, otulone pyłem gwiazd. Kolorowe paciorki zawieszone w nadgarstkach, na szyi i te czerwone, wplecione we włosy. Ochronne zaklęcia wypisane bliznami na skórze pod żebrem przez Bogi moje. Miejcie mnie w opiece duchy przodków. Leśne bóstwa, którym jako dziecko nosiłem ciastka i słodkie bułki, chowając je w spękanym pniu starej jabłoni. Czuwajcie nade mną błogosławione żywioły. Chrońcie pradawną magią stare dęby i czarna ziemio. Ukryj w uścisku ciepłych ramion przyjaciółko moja… upleć ażurowe serce ze strzępów mej duszy. Płacz kochana, niech utwardzi je sól szczerych łez… wypełni szarość pustki bursztynowym światłem dobroci oczu Twych. Na powrót ukryj w tabernakulum piersi to serce plecione… zapieczętuj dotykiem ciepłych ust. Klucz zlany z magii słów zatop w przeszłości moczarach…
Czuwaj nade mną przyjaciółko kochana…
Piękna modlitwa i niesamowita fotografia. Nie wiem dlaczego, ale pachnie mi teraz pomarańczami. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo chyba wpływ poniedziałku? Jak zwykle niesamowicie i magicznie...W moim ogrodzie żyje stara jabłoń, zraniona dziuplą, jak byłam małą dziewczynką chowałam tam wszystkie swoje skarby najdroższe memu sercu. Przypomniałam sobie jak to przeczytałam, jutro pójdę zobaczyć czy wciąż tam są...
OdpowiedzUsuńPS. Ta jabłoń to papierówka, ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta smak tych jabłek, czy znasz ich aromat, kwaskowy posmak na języku i słodycz wspomnień rozpływająca się po całym ciele jak czarodziejski eliksir wiecznego życia. Ciekawe ? Jutro pójdę na koniec ogrodu do mojej jabłoni, dziekuje...
Będę...
OdpowiedzUsuńBedę Cię chronić.
I możesz śnić sny swoje cicho i bezpiecznie, oddychając miarowo.
I możesz przyjść do mnie nocą kłującą, gdy zamieć i mroźno. Zrzucić ciężkie i zeskorupiałe cienie z pleców. Rozsupłać zgryzoty szalik uwalniając oddech.
I możesz przyjść nawet gdy mnie nie ma, przecież mieszkasz we mnie. Uplotę, zaceruję w miarę moich możliwości, gwarancji na szwy nie udzielając;-) Poskładam, opatulę szczelnie i napoję gorącą herbatką z bzem.
Pamiętaj.
Możesz.
Jestem...
Mmmm... papierówki... jeszcze takie kwaśnozielonezielone, w trzy listki przystrojone.Mmmm, ino wgryzać się dziko i nieokrzesanie:-)
Ciekawe Madmargot, czy staruszka przechowała choć skrawki skarbów??? :-)
Doro...ta zmiana szaty, miała nastąpić już dawno, dawno temu ale nie miałem na to czasu. Kolorystyka być może powodowana jest tym, iż aktualnie pracuję cynamonem, suszem w tym pomarańczowym :-) ale tak poważnie to bardzo lubię te tonacje i dobrze się w niej czuję...Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMadmargot… smak papierówek pamiętam do dziś, jedna rośnie koło starego domu na Jaworzu, każdego roku mocno owocuje. Niestety od lat nie jadam jabłek, nie przepadam za owocami:-)...natomiast kocham warzywa... no, skłamałbym jabłka jadam ale tylko w szarlotce lub pieczone w piekarniku w całości, nadziewane cynamonem i oblane słodką śmietaną...mniam. Ja również chciałbym Ci podziękować, pisząc o dziupli z dzieciństwa i chowanych w nich skarbach, przypomniałaś mi o moich, zakopanych. Przeżyłem wczorajszym wieczorem sentymentalną podróż w dziecięce lata, o czym jeszcze napiszę :-)...pozdrawiam gorąco :-)
Sydoniu… Najdroższa moja, jesteś Aniołem czuwającym nade mną. Cudem istnienia, który dane mi było poznać...Jesteś wszystkim co mam i niczym, czego mieć nie mogę. kocham Cię przyjaciółko moja...
Ciepło mi na duszy:*
OdpowiedzUsuń