Dlaczego tak boli, tak rozrywa od wewnątrz szponami tęsknoty powrót ścieżką wspomnień do czasu dzieciństwa, tych lat beztroską słodkich. Kiedy otwieram furtkę do zapomnianego ogrodu, stąpam po porośniętej, krętej drodze, serce mi bije, pulsują skronie. Zaglądam w tajemne zakamarki i walącej się szopy schowki. Mijam zwierząt ukochanych groby, grzebanych w puszkach po ciastkach. Kolorowymi gałgankami do snu otulonych. Uśmiecham się do nich. Pod krzakiem bzu fioletowego widzę machającego do mnie misia szmacianego. Zaginionego przed laty. Chwytam go w dłonie. Przecieram z guzikowego oczka łezkę, tulę mocno w ramionach. I znów tak piecze, tak boli rozcięte kolano, krwawiący łokieć. Spoglądam ku górze w białe ramy okien, widzę babcię uśmiechniętą, opartą o balkonu poręcz. I kwiaty nasturcji barwne, z donic glinianych zwisające. Tańczące w trawie kolorowe zające - odbijające się od szyb promienie zachodzącego słońca. Echo radosnych śmiechów i zabaw. Zastanawiam się, czy wciąż jeszcze, pod gruba warstwą kamieni, ziemi i trawy zieleni, spoczywa ta drewniana skrzynia. Przy trzeciej desce płotu, na sześć kroków od kamiennych schodów, gdzie żółtych malin rząd. A w niej kalejdoskop, miedziany pieniążek, sakiewka szkiełek, magiczny koralik i konik drewniany. Pamiątka po pierwszej przedszkolnej miłości. Przede mną jabłoń kochana z korą spękaną, od starości szarą. Częściowo obumarłą. Lecz mimo lat, ta żywa sokiem połowa, co roku wiosną kwiatem białym ciężarna, ciężka od owoców gdy jesienna pora. Stroję okryty jej cieniem, stopami bosymi na mogile „niebek".
Nikt chyba już nie pamięta „niebek”. Magicznego, podziemnego świata ukrytego pod szkłem. Będąc dzieckiem uwielbiałem je robić . Do „niebek” potrzeba było naprawdę niewiele, odrobinę chęci i wyobraźni. Najpierw należało wykopać dość głęboki dołek, następnie ułożyć kompozycje z kwiatów, kolorowych szkiełek, kawałków potłuczonych naczyń, patyczków, kamyczków, szmatek. Nakryć szkłem, zakopać i zapamiętać gdzie jest ukryte. Zawsze można było wrócić, odgarnąć ziemię, by spojrzeć w nie. Zachwycić się.
ja pamiętam, tylko my na to mówiliśmy "widoczki" :-)
OdpowiedzUsuńTęsknię.
oooo... jak to nie pamięta, to były sekrety ;-)
OdpowiedzUsuńi wiesz co, uśmiejesz się, szkiełka do sekretów znalazłam w dziupli mojej jabłonki, i szklane paciorki, takie prawdziwe szklane nie plastikowe. Napiszę o tym wiecej bo też zalała mnie fala wspomnień :-). Promienny uśmiech dla Ciebie :-)))))
U mnie "niebka" robiło się zawsze z najlepsiejszą przyjaciółką i można się było cieszyć ich pięknem zazwyczaj do pierwszej sprzeczki;-)))
OdpowiedzUsuń