wtorek, 7 lutego 2012


nad ranem szelest zbrązowiałych konaniem liści
kruszy pod stopami kryształ tęsknotą myśli zmrożonych
mgły jak ślubny tren ogonem miękko za mną płyną
nad głową welon z poszarpanych wiatrem chmur kłębi się

purpurą akwareli z zagryzanych warg
maluję kwiaty
na bladym pergaminie stóp

na piersiach pąki zaciśniętych pięści
złożone w bukiet
nie rozkwitną już

nie


6 komentarzy:

  1. ładne. Szczególnie podoba mi się fraza: "na bladym pergaminie stóp".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne słowa, a tak bardzo rozdzierający obraz...

    OdpowiedzUsuń
  3. a u mnie smutek gdy to czytam

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękno zaklęte w tym dramacie

    OdpowiedzUsuń
  5. są takie proszki które się wsypuje do wody i wtedy kwiatki dłużej się trzymają ;p;)

    OdpowiedzUsuń