.
nad ranem szelest zbrązowiałych konaniem liści
kruszy pod stopami kryształ tęsknotą myśli zmrożonych
mgły jak ślubny tren ogonem miękko za mną płyną
nad głową welon z poszarpanych wiatrem chmur kłębi się
purpurą akwareli z zagryzanych warg
maluję kwiaty
na bladym pergaminie stóp
na piersiach pąki zaciśniętych pięści
złożone w bukiet
nie rozkwitną już
nie
.
ładne. Szczególnie podoba mi się fraza: "na bladym pergaminie stóp".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
pięknie!:)
OdpowiedzUsuńPiękne słowa, a tak bardzo rozdzierający obraz...
OdpowiedzUsuńa u mnie smutek gdy to czytam
OdpowiedzUsuńPiękno zaklęte w tym dramacie
OdpowiedzUsuńsą takie proszki które się wsypuje do wody i wtedy kwiatki dłużej się trzymają ;p;)
OdpowiedzUsuń